wtorek, 10 grudnia 2013

MÓJ chłopak. TWOJA dziewczyna.

      "Związek powinien być jedną składowa całego życia, a nie całym życiem"

W swoim niemalże dwudziestoletnim życiu spędziłam naprawdę dużo czasu z chłopakami. Kumplowanie się z nimi, z perspektywy czasu uświadamia mi jak wiele się od nich nauczyłam. Być może właśnie dlatego łatwiej łapię dystans do życia, nie przeżywam wszystkiego i czasami po prostu odpuszczam...

Jeśli jesteś teraz w związku, z nieważne jak długim stażem,  możesz przypomnieć sobie chwile w których byłaś/eś świeżo zakochana/ y... Motylki w brzuchu, chęć robienia wszystkiego razem, bycia ze sobą non stop... O ile na początku związku jest to miłe, przyjemne i pożądane, tym z każdym kolejnym dniem/ rokiem bycia razem staje się to czasami po prostu męczące.

W tym momencie oczywiście macie prawo się ze mną nie zgodzić, bo przecież zdarzają się związki, w których moment zakochania trwa kolejne lata...

Jasne, cudownie jest mieć osobę, która jest niemalże identyczna jak Ty, rozumiecie się bez słów, gestów. Czysta symbioza.
 Pomimo iż stopień słodkości w moim życiu plasuje się pomiędzy dolną granicą sięgającą zera , możecie wierzyć lub nie, jestem naprawdę szczęśliwa. I nie czuję potrzeby budowania swoich relacji na przecudownych historiach, pięknych zdjęciach, upubliczniania swojego życia oraz poświęcenia drugiej osoby dla mnie w stu procentach

 W tym momencie wyłania się określenie Twoja druga połówka. Niestety, kolejny cytat kreujący mnie na bez sercową feministkę...

        "określenie połówka symbolizuje coś, co z natury rzeczy jest niekompletne..."



Przecież Twój partner nie jest niekompletny... Ty również nie. [statystycznie nie powinniście być].

Swego czasu fascynował mnie poziom wizualnego niedopasowania ludzi w związkach. I wiecie co, czasami dochodzę do wniosku, że im bardziej ludzie są niedopasowani, tym jest im lepiej a cały świat dziwi się czemu są razem... I może to można nazwać właśnie miłością...

Obserwując ludzi w związkach którzy mnie otaczają mogę pokusić się o stwierdzenie, iż połowa z nich jest bo...jest.
Tymczasem super, gdy Ukochana Osoba ma naprawdę ciekawe życie którego część stanowisz TY. No właśnie, część. Nie sto procent, nie połowę, tylko część. Może dlatego że z medycznego punktu widzenia może bez Ciebie funkcjonować.

Jak już wspomniałam miałam okazję przebywać z chłopakami przez większość swojego życia. A faceci jak wiadomo są silni, kompletni i nie potrzebują połówki ( no bo jak, półtora mężczyzny ? ) tylko  kogoś kochanego i bliskiego.

 Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. (ale co ja tam wiem... )
To jak to jest z tą " drugą połówką?"
;>

17 komentarzy:

  1. i tu Cię zmartwię :) spadnie to na ciebie jak grom z jasnego nieba i usuniesz w pierony ten wpis :) jesli sie kogoś bardzo kocha to zycie nabiera innego wymiaru, jesli jeszcze tego nie rozumiesz to jeszcze niegy nie byłaś zakochana :) napisz do mnie za kilka lat jak już nie bedziesz mogła wytrzymac doby bez ukochanego, wtedy Ci powiem, a nie mówiłam :**** Wielki buziak i zaczynam CZEKAĆ na wiadomość : :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Babikiem, choć trochu racji w tym wszystkim masz. Bo to rzecz zdrowego podejścia i dystansu do tych wszystkich stwierdzeń połówkowych :))

      Usuń
    2. Kadik, powinnam być właśnie w trakcie pisania takiej wiadomości do Ciebie :) po prostu uczucie racjonalnie istnieje w moim życiu <3 ale dziękuję za inny wymiar podsumowania tego postu :)

      Usuń
  2. Wszystko jest kwestią dojrzałości i podejścia ludzi w związku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ta druga polówka na pewno jest gdzie tam tylko czasem nie udaje sie jej znaleźć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. jestem w związku, za pare dni będzie rok. i różnimy się z moim facetem ogromnie, przede wszystkim dzieli nas 7 lat, a poza tym charaktery, upodobania, nawyki, poglądy. masz trochę w tym racji, że lepiej się różnić, podobno + i - się przecież przyciągają. ;) ale jak to się mówi ''stara miłość nie rdzewieje'', może i wcale nie taka szkoda. ;p

    http://xiness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie to samo jestem w związku ponad półtora roku, mój chłopak jest 7 lat starszy i na dodatek mieszka niecałe 500 km ode mnie. On w gdańsku Ja w woj łódzkim. Charakterami jesteśmy zupełnie różni ale w jakiś głupi sposób się uzupełniamy. Widujemy się często jak na odległość bo raz na dwa tyg. W tym momencie można mi zarzucić ze jak zamieszkany razem, kiedy pójdę na studia to dopiero się naprawde poznamy, otóż nie, dużo rozmawiamy, w wakacje i ferie tak jakby mieszkamy razem i wiem jak się zachowuje w jakich sytuacjach. Na początki czułam dystans bo był starszy bo z innego miasta a teraz jest zupełnie inaczej bo on nie tylko jest moim ukochanym ale też przyjacielem. I to o wiele lepszym niż te wszystkie pseldo przyjaciółki które potrafią obrazić się o byle pierdołe ;p zawsze mnie wysłucha i doradzi :) chociaż tak jak pisze koleżanka wyżej mamy inne poglądy, charaktery i upodobania. Dlatego na to nie ma reguły , ale się rozpisalam :)

      Usuń
  5. hm, nie wiem, jak się do tego ustosunkować... pożyjemy, zobaczymy, jak to jest, prawdziwa miłość jeszcze przede mną : )

    OdpowiedzUsuń
  6. to mamy Kochana podobnie, bo ja większość dotychczasowego życia spędziłam z facetami :) Jako dzieco bawiłam się z chłopcami i chodziłam po drzewach, w szkole podstawowej i średniej miałm więcej kolegów niż koleżanek i chyba tak jest do tej pory, jakoś zawsze lepiej się dogaduję z facetami niż z kobietami. I mam podobne zdanie do Twojego. Jestem w stałym związku już 12 lat i gdybym z moim mężem spędzała 24h na dobę to byśmy się chyba pozabijali. Różnimy się bardzo i to nas łączy. Mamy swoje zainteresowania, całkiem różne od siebie i to jest bardzo fajne, bo kiedy już jesteśmy w domu razem, to mamy o czym rozmawiać, bo każdy spędza dzień inaczej :) Nie wyobrażam sobie, abyśmy ciągle się kontrolowali i nie opuszczali na krok. A co do drugiej połówki, to ja znam też fajny cytat, jako kobieta bez serca (bo romantyczką nie jestem, oj nie): "każdy szuka swojej drugiej połówki, a mnie mama urodziła w całośći" :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawy wpis, poziom słodkości faktycznie, zazwyczaj spada wraz ze stażem w związku ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. To chyba wszystko zależy od osób w tym związku i ich charakterów itp ;p wg mnie jeśli dwie osoby na prawdę się kochają to ich "słodkość" i zaangażowanie w związek nigdy nie upadną :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślę, że gdyby mój Mężczyzna byłby taki sam jak ja, po prostu nie wytrzymałabym z nim, bo ja jestem straszną zołzą. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku, nawet nie wyobrażasz sobie jak się cieszę, że trafiłam na tego bloga! :) Po przeczytaniu jednego posta zaraz zabrałam się za kolejne haha można powiedzieć, że się wciągnęłam. bardzo mi się podoba to co tutaj piszesz :) oczywiście obserwuję, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdecydowanie masz rację, ludzie często są ze sobą aby po prostu być z kimś, z przyzwyczajenia, bo tak wygodniej, bo nie muszę już szukać i się starać. Widzę to po moich znajomych. Nie rozumiem takiego podejścia. Kocham być kochana, tak też się czuje od wielu lat. Ale żeby się męczyć z drugą osobą tak bym nie chciała.

    :*:*

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja zawsze powtarzam, że w związku jesteśmy My, ale jestem też JA i Ty. Jeśli kiedyś zatracę sama siebie to po co być z kimś?to po pierwsze. ale po drugie, jeśli ta osoba też myśli, że jest nikim beze mnie, to to nie ma sensu.. Wcześniej miałam inne zdanie na ten temat, ale po latach patrzę na to z innej perspektywy.
    pozdrawiam bardzo serdecznie
    p.s. też uwielbiam zadawać się z facetami, może dlatego, że miałam urodzić się jako chłopiec xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziewczyno jesteś bardzo dojrzała.Gdyby ludzie decydując się na ślub , a szczególnie na dziecko stanowili najpierw samodzielną jednostkę i nie traktowali drugiego człowieka jako lekarstwa na niedostatki domu rodzinnego lub braku pomysłu na życie to nie byłoby tylu nieszczęśliwych,rozbitych rodzin.SZczęśliwa żona od 34 lat

    OdpowiedzUsuń