środa, 11 listopada 2015

Jak to jest z tym krakowskim smogiem?

Krakowskie stacje pomiarowe oraz alarmy smogowe od kilku tygodni są oskarżane o oszustwa i niejasne pomiary. Dlaczego? Ponieważ powietrze zahacza o kategorie "nie da się oddychać" a informacje dotyczące zachowania bezpieczeństwa pojawiają się, bądź nie...

Mieszkanie na 9 piętrze ma wiele zalet. 
Między innymi to, że nikt nie dostrzega tego co możesz w nim robić. Z drugiej strony ty możesz widzieć wiele. Dzięki moim dużym oknom widać jeszcze więcej. Widać Tatry, panoramę Krakowa roztaczającą się od Kopca Piłsudskiego aż po Wawel. Czasami jednak nie widać nic. Gęste kłęby intensywnej mgły która próbuje się włamać w każdy skrawek przestrzeni. Oczywiście owa mgła to smog, niestety ponad 80% osób zamieszkujących Kraków wciąż wierzy w teorię mgły...

Dni z intensywnym smogiem są przyjemne. Uczelnia oferuje mi zajęcia na które nie muszę regularnie uczęszczać, praca staje się pracą zdalną a kawa ma niekończące się źródło. 

Niestety, nie zawsze jest tak sielsko. Czasami muszę opuścić swoje królestwo i wyruszyć w podróż życia. Opatulona szalikiem, walcząca do tego z jesienną pogodą mijam ludzi którzy o owym smogu zdają się nie wiedzieć nic. Ja po spacerze w takim klimacie czuję się jak po maratonie, ledwo oddycham i czuję się jakbym znajdowała się w stanie nieważkości. Podejrzewam że ma to związek z moim oddychaniem przez nos, ciągłymi alergiami itd.

Nikt jednak nie zmusił mnie do przebywania w Krakowie. Dlatego nie narzekam. Jeśli będzie mi tutaj źle, po prostu się przeprowadzę.

Ciężko mi jednak zrozumieć ludzi którzy:
a) narzekają na smog - jak dobrze że dzięki temu rozwiążą ten problem...
b) narzekają na władze miasta i bezradnie rozkładają ręce- dobrze że Prezydent Krakowa może zdmuchnąć warstwę smogu otulającą Kraków...
c) nie noszą masek antysmogowych, nie dbają o swoje zdrowie ("300% normy smogu? zapalę sobie papierosa czekając na przystanku na tramwaj...") i narzekają jak jest im źle...

Poważnie?



środa, 16 września 2015

Wybrałyśmy się do second handu.
Moje rodzinne miasto zdecydowanie może uchodzić za ich zagłębie.

Plączę się nieco zagubiona pomiędzy milionem wywieszonych ubrań nie zawieszając swojego wzroku na niczym konkretnym.
W końcu znajduję coś, co wzbudza moje zainteresowanie.

Ciepły. Szary. Z frędzlami.

Biorę.

Już wyobrażam sobie te wieczorne spacery wśród spadających liści, od teraz zawsze ciepłe.

Pełna entuzjazmu prezentuję moją zdobycz towarzyszce.

-Zobacz co złowiłam! Jest super. Będzie pasował do tego mojego czarnego płaszcza idealnie! - niemalże piszczę z podekscytowania prezentując swoje znalezisko
-K. to jest koc...

/chlip chlip
#będęconajwyżejchodziławkocu


Wrzesień to zdecydowanie mój ulubiony miesiąc. Ok, na równi z majem.

Spadające liście, owoce rosnące jeszcze na drzewach i kubek ciepłej herbaty sączonej na tarasie pod okryciem koca.
Zdecydowanie lubię wrzesień.

O kurczę, to już rok.

Im jestem starsza, tym czas szybciej ucieka mi przez palce.



Życie jest jak jazda na rowerze.
Każdy ruch pożąda stabilności.
Odważysz się na jazdę z jedną ręką na kierownicy i drugą w chmurach.
Czasami się zachwiejesz, jednak po chwili łapiesz równowagę.
Rzadziej odważysz się na jazdę bez trzymanki.
Możliwie że poczujesz bezgraniczną wolność, niezmierzoną przestrzeń.
Możliwie że się przewrócisz.
Wstajesz po upadku, poobijany i przez długi czas nie czujesz się pewnie bez rąk trzymanych na kierownicy...

środa, 22 lipca 2015

Siła paradoksu.

Pijesz zieloną herbatę delektując się życiem w najbardziej zanieczyszczonym miejscem w Polsce.

Ćwiczysz po to, aby móc bez wyrzutów sumienia jeść, pić i świetnie się bawić podczas imprez.

Nie odpisujesz kilka dni ale umierasz z nerwów nie otrzymując odpowiedzi w ciągu godziny.

Kupujesz drogie pióro i piszesz nim na samoprzylepnych karteczkach które z uporem maniaka gubisz bądź wyrzucasz.

Kochasz minimalizm a targasz ze sobą wypełnioną po brzegi ciężką skórzaną torbę z frędzlami.

Starasz się być oszczędna, wydajesz ostatnie pieniądze na ulubioną kawę.

Magazyny modowe przeglądasz ubrana w najwygodniejszy dres.

Uważasz że śluby są jakieś takie nijakie, odczuwasz mega radość z projektowania zaproszeń ślubnych dla swojej przyjaciółki.

Nie lubisz gdy ktoś przy tobie przeklina, w samotności przeklinasz co drugie słowo.

Cenisz sobie komfort i wygodę, najlepiej odpoczywasz przemierzając z plecakiem kolejne kilometry.

Zamierzasz regularnie pisać jednak w twoim życiu dzieje się zbyt wiele rzeczy które trudno ubrać w słowa...



sobota, 11 lipca 2015

Siedzimy we 3. Ja, mój brat i kot. Wkurzona odkładam z impetem telefon na stolik.
-Co jest?-pyta mój brat spoglądając na mnie niepewnym wzrokiem
-Nic.-odpowiadam
-No co, mów.-brnie M.
-Nigdy nie bądź dla swojej dziewczyny taki nieodpisywalny.-burczę z obrażoną na cały świat miną.
-Jeżu Kejt...

wtorek, 12 maja 2015

Czy warto się angażować?

Należę do osób, które lubią mieć dużo na głowie, nie znoszą nudy i nie potrafią usiedzieć w miejscu. Ja po prostu bardzo lubię robić coś

Nie zawsze tak było. Wydaje mi się, że jest to wynikiem spotkania osób, które miały na nas znaczny wpływ, wniosły do naszego życia motywację i ukierunkowały na konkretny styl życia i działania. 


Nie od dzisiaj wiadomo, ze każdy z nas kształtuje wyłącznie swoją własną osobę. Ja swój proces kształtowania siebie wzbogacam poznawaniem nowych osób, doświadczaniem nowych rzeczy, pogłębiania swojej wiedzy, testowania moich umiejętności na różnych polach. 

Jestem naprawdę dumna, gdy będąc zaangażowana w projekt, który sprawia mi mnóstwo radości, wracam wyczerpana w nocy z ogromną satysfakcją z wykonanej pracy, z kształtowania siebie, ponieważ wiem, że kiedyś możliwie to zaowocuje bądź będzie przydatne.  (nie mówię tutaj o kolejnych pozycjach w cv...)

Moi znajomi są zdziwieni "że mi się chce", rodzice "że jeszcze mam czas, że nie muszę"... 
Stawianie sobie coraz to ambitniejszych celów (oczywiście z rozsądkiem) jest najbardziej motywującą rzeczą. 

Tak, chce mi się działać, angażować. Mam jasno zarysowany cel do którego dążę, chociaż nie jestem ideałem,na wielu polach mogłabym być lepszą wersją siebie, to nie mam potrzeby porównywania się z nikim. Ja po prostu wiem, co chcę osiągnąć. Co więcej najpewniej to osiągnę :) 

Dlatego jako 21 letni uczeń życia oficjalnie mówię Wam, angażujcie się jeśli tylko macie taką możliwość. Pokonajcie swoje "nie chce mi się", aby zyskać coś znacznie cenniejszego, satysfakcję.

Stay tuned!

wtorek, 28 kwietnia 2015

Kwiecień to nowe 10 miesięcy.


Kwiecień jest miesiącem, w którym zazwyczaj COŚ znaczącego ma miejsce w moim życiu. Coś, co zdaje się wstrząsnąć moim dotychczasowym ładem, porządkiem i harmonią codziennego życia. Tegoroczny kwiecień to magiczne 10 miesięcy. Miesięcy, które są ciągiem oczekiwania na zmiany.

Czasami będąc pochłoniętymi swoimi obowiązkami oraz wciąż wzrastającymi ambicjami potrafimy przeoczyć rzeczy naprawdę istotne...

Tegoroczny kwiecień owocował w utarty schemat uczęszczania na uczelnię i co prawda, większego zaangażowania w to, co się na niej dzieje. Owocował pracą, która daje mi satysfakcję i pozwala robić to, co lubię najbardziej. Owocował w kilka służbowych wyjazdów...

Właśnie wracam z jednej z takich podróży. Zmęczona- bardziej myślami odbijającymi się echem w mojej pełnej chaosu głowie niż odpowiedzialnością i obowiązkami które do mnie należały.



Po burzy zazwyczaj przychodzi słońce, piękna pogoda bądź tęcza... Tą ostatnią mam okazję podziwiać z okna pociągu. Nawet podwójną. Dzieła przyrody i natury zawsze mnie rozczulają. Tym razem podejrzewam, że tylko mnie, patrząc na moich sąsiadów w przedziale którzy są pochłonięci przeglądaniem internetu, czytaniem bądź zwykła zabawą telefonem... Mam ochotę krzyczeć :" patrzcie, jak pięknie! tak rzadko się to zdarza"... Nikt jednak zdaje się nie słuchać mojego wewnętrznego głosu.

W samotności wpatruję się w rzadko spotykane podniebne zjawisko. Rozświetla pozostałe resztki dzisiejszego dnia. Ja wciąż tkwię w cieniu nie mając odwagi wyjrzeć na słońce.

Kwiecień jest miesiącem w którym nie dzieje się NIC znaczącego w moim życiu. Nic mną nie wstrząsa, nie pobudza i nie sprawia, że zatrzymam się, aby w całości się czemuś poświęcić. Tląca się iskra motywacji i inspiracji którą przywiozłam ze sobą ze stolicy jest zbyt daleko oddalona od wielkiego ogniska. Gwałtownie wzbijające się w niebo iskry zdają się z łatwością godzić z porażką i swobodnie opadać na spopielałą ziemię...


piątek, 13 marca 2015

Coraz częściej utwierdzam się w przekonaniu, że miałam wspaniałe dzieciństwo. Moi rodzice powierzyli mi mnóstwo zaufania do tego, co robię.
Dzięki mojej niespożytej energii miałam okazję tańczyć, śpiewać, brać udział w przedstawieniach, konkursach, kołach zainteresowań, grać w piłkę ręczną, biegać i wiele innych... Niesamowite jest to, jak wiele możliwości dostałam od życia, aby sprawdzić co mnie interesuje, spróbować wielu rzeczy.

Dlaczego wspominam o tym właśnie teraz? Ponieważ pisząc o wycieczkach pamiętam wyjazdy w góry. Pokochałam je od pierwszego wejrzenia, a każdy wyjazd utwierdza mnie w przekonaniu, że jest to uczucie na całe życie. Góry pomagają mi odpocząć, poukładać sobie w głowie, bądź po prostu oderwać się od codziennych obowiązków. Staram się wykorzystywać niemal każdą nadarzającą się okazję do pokonania tych nieco ponad stu kilometrów i spotkania oko w oko z górami.



Niedawno miałam okazję wybrać się z przyjaciółmi do Zakopanego. Choć tłum turystów nie wpływa na mnie relaksująco, stolica polskich gór to miejsce które znam i w którym naprawdę dobrze się czuję. Od wielu lat odwiedzam zaprzyjaźnionych gospodarzy, którzy prowadzą mały biznes turystyczno- noclegowo-restauracyjny :) Pozostaje pakować rzeczy i ze spokojem jechać w góry.

czwartek, 5 lutego 2015

Brak miejsc jeszcze nigdy tak nie cieszył...

Jestem wdzięczna losowi za to, że wychowałam się na przedmieściach. Dzięki temu w moim życiu zawsze istniał kontakt ze zwierzętami. Koty i psy, zarówno te zaadoptowane, jak i będące przedłużeniem mojej zwierzęcej rodzinki budowały we mnie wiele wartości. Kocham zwierzęta i zawsze marzę o posiadaniu psa (dom z ogrodem w gratisie).

Będąc na studiach, pracując i często wyjeżdżając nie mogę sobie pozwolić na posiadanie zwierzaka. Rozważałam wszystkie plusy i minusy tej sytuacji i wiem, ze jest to najrozsądniejszy wybór. Nie miałabym serca zostawiać go samego w mieszaniu na 9 piętrze. Nie, bo nie.
Zazdroszczę jednak znajomym futrzastego przyjaciela, który wita ich w drzwiach, gdy wracają po ciężkim dniu.

Rozważałam różne możliwości. Włączam się w akcje typu pusta miska bądź zakup karmy dla danego schroniska. Tym razem przemyślałam więcej opcji, od adopcji tymczasowej, po przygarnięcie zbłąkanego stworzenia (nie spotkałam takiego). Pomyślałam również o wolontariacie, praca w schronisku wydała mi się idealnym rozwiązaniem...

 Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że krakowskie schroniska dla zwierząt nie przyjmują wolontariuszy z powodu braku miejsc i nadmiaru chętnych.

 Przez pierwsze kilka sekund pomyślałam o tym jak przykro jest mi z tego powodu, że mój kontakt ze zwierzętami wciąż będzie się ograniczał do powrotów do rodziców.
Z drugiej strony niesamowicie się ucieszyłam, że tyle osób wpadło na ten sam pomysł niesienia pomocy zwierzętom. To naprawdę wspaniałe, że dorośli i studenci, którzy w Krakowie są niemalże większością mieszkańców poświęcają swój czas również na tak wspaniałe gesty jak wolontariat w schronisku :)