Nad rozważaniami o zagubionej celowości świąt i ich klimacie mogłabym pisać i pisać... W dzisiejszym poście chciałam Wam jednak zilustrować pewną sytuację.
Wymaga ona od Was użycia wyobraźni.
Pomyśl, że został Ci jeden życia.
Tak po prostu.
Co wtedy robisz?
Okradasz bank? Urządzasz najlepszą imprezę na plaży? Skaczesz ze spadochronem? Całujesz w deszczu osobę którą kochasz? Siadasz w najciemniejszym kącie mieszkania i płaczesz?
Wiem, że ciężko jest wyobrazić sobie taką sytuację, wierzcie mi jednak że niejednokrotnie pozwala mi ona na uświadomienie sobie tego, co jest w życiu najważniejsze. W chwilach gdy tracę poczucie rzeczywistości takie działanie zawsze ma na mnie dobry wpływ.
Dlaczego piszę o tym akurat teraz, przed świętami?
Ponieważ upowszechnienie ich klimatu wymusza na nas automatyczność. Siadamy do stołu, wręczamy sobie zdobyte w przedświątecznej bieganinie po centrach handlowych prezenty, ze znudzeniem po raz kolejny odpowiadamy na natarczywe pytania rodziny i po prostu recytujemy życzenia.
Nie namawiam Was do udawanych wzruszeń i wybuchów uczuć. Po prostu uświadomcie sobie raz na jakiś czas co jest w życiu ważne, do czego dążycie. Święta to czas, w którym mamy chwilę na refleksję więc może chociaż teraz przestańmy narzekać i doceńmy to co mamy.
Mam nadzieję że uda Wam się w tej całej bieganinie odnaleźć chwilę spokoju i czasu do przemyśleń.
Bo któż z nas nie chciałby usłyszeć podczas Wigilii zamiast klasycznie wypowiedzianych życzeń, np : dziękuję że jesteś.
No właśnie :)