czwartek, 19 września 2013

Goodbye apathy ?

Godzina 17.10. Siedzimy w KFC, sączymy prawie- już-ciepłą pepsi i czekamy na środek transportu który zawiezie nas z Krakowa do Zamościa. Naszą uwagę przykuwa kobieta która, delikatnie ujmując, rzuca się w oczy w takim miejscu. Ubrana w ciuchy od najlepszych projektantów, mająca torebkę z roziskrzonym logo LV, idealną fryzurę i minę godna pani w wyższych sfer.. Staramy się nie oceniać, nie rzucać zdziwionych spojrzeń w jej kierunku. Jednak mimowolnie sytuacja przykuwa naszą uwagę. Kobieta zbliża się  do kasy i pyta dosyć zagubionego ( a może onieśmielonego) młodego sprzedawcę o to , od jakiej kwoty można płacić kartą [znajdujemy się stosunkowo blisko więc mamy okazję przysłuchiwać się  ich rozmowie] , po czym wyjmuje połyskujący blankiecik i wtedy ją zauważamy... Obok niej stoi kobieta, ok.czterdziestoletnia, pochodzenia przypuszczalnie kraju arabskiego, z dwójką małych dzieci. Prowadzi monolog wymachując przy tym nadmiernie rękoma. Pod miłosiernym wzrokiem pani bizneswoman cichnie i łamaną polszczyzną wyrzuca z siebie zawartość tablicy reklamowej z produktami KFC. Trzymana przed chwilą karta ląduje w rękach sprzedawcy po czym (przypuszczalnie) matka dzieci odbiera tacę pełną  fastfoodowego jedzenia a sponsorka odwraca się i wychodzi. Dzieciaki biegną do stolika i siedzą wymachując nogami czekając na idącą za nimi matkę z tacą. Po chwili zaczynają z apetytem zjadać kolejne produkty...

Jesteśmy co najmniej zdziwieni zaistniałą sytuacją. Niecodzienny widok. Moje zmącone myśli próbują sobie przypomnieć kiedy ja ostatni raz komuś pomogłam/coś kupiłam / wrzuciłam pieniądz. Z ulgą stwierdzam iż dosyć niedawno wsparłam pieniężnie  (pięknie !---> ) grającą na zamojskiej starówce  na skrzypcach kobietę ( nie pierwszy i , mam nadzieję, nie ostatni raz to zrobiłam ). Przypomina mi się również chłopak który grał na gitarze i intrygującym głosem śpiewał Tolerancję,  Soyki. ( Hmm, Sami muzyczni, przypadek? )
Chodź pomaganie innym poprzez dofinansowanie ich budzi sporo kontrowersji ja staram się to robić. Choć nie zawsze ludzie wzbudzający we mnie fałszywą litość mogą liczyć na moje wsparcie... Pamiętam, że jak byłam mała obiecywałam sobie że zaadoptuję wszystkie psy ze schroniska.  Pomysł niezły, gorzej z realizacją. Wydaje mi się, ze chęć pomagania innym wynosi się z domu rodzinnego i zaley po prostu od wychowania. Odkąd pamiętam w moim domu istniała zasada pomagania innym. Czy to dokarmiając wszystkie okoliczne bezdomne koty czy też wspierając WOŚP..
 Istnieje wieeeeele organizacji zajmujących się pomaganiem innym stworzeniom.
Czasami niewiele trzeba aby komuś dać coś od siebie...

czwartek, 12 września 2013

summertime sadness


Ostatnia z imprez na tarasie za nami. Było zimno, deszczowo i klimatycznie. Po raz ostatni tego lata siedzieliśmy owinięci w koce popijając złocisty napój. Nad nami rozświetlały się czekające na kolejny sezon lampki świąteczne...
Full romantiko.
Było co wspominać, co żałować i po raz kolejny planować przyszłe wakacje. Ostatnie z naszych spotkań zanim każdy rozjedzie się na studia.
Tradycyjnie większość moich wakacyjnych planów się nie udała ( włącznie ze zrzuceniem wagi i zaimponowania sobie figurą godną Ewy Chodakowskiej). Niezliczona ilość przeczytanych książek, sporo dobrych imprez, więcej spotkań ze znajomymi, kilka wytęsknionych wyjazdów i wreszcie najmniej przygotowań do studenckiego życia.



Niestety jest coraz zimniej (och słońce, wracaj), dzień jest krótszy i bardziej leniwy. Poranny, popołudniowy i wieczorny deszcz nie zachęca do robienia czegokolwiek. Nadrabiam zaległości filmowe i serialowe i nawet nie walczę z lenistwem. Długie, romantyczne spacery do lodówki to moja jedyna aktywność ;) 
Wmawiamy sobie że to przesilenie jesienne (?) ale rzeczywiście coś w tym jest....

środa, 4 września 2013

10 powodów dla których uwielbiam swojego przyjaciela...

1. Nigdy nie pozwala mi się nudzić. Chociaż z nim nawet nuda jest wspaniała.

2. Ma cudowne poczucie humoru. Potrafi mnie rozbawić. Zawsze.


3. Wie co lubię i zna mój gust.


4. Zawsze jest w stanie mi pomóc.


5. W pełni mnie rozumie. Wie kiedy chcę pogadać a kiedy mam wszystkiego dość. Mogę przy nim płakać i się śmiać.


6. Akceptuje mnie w całości taką jaką jestem. Ze wszystkimi zaletami i wadami. Nie boję się przy nim być po prostu sobą.


7. Docenia mnie i we mnie wierzy. Trzyma kciuki i dopinguje mnie w każdym z moich szalonych pomysłów.


8. Potrafi mnie zrozumieć, a nie tylko wysłuchać.


9. Jest genialnym doradcą.


10. Po prostu jest i niech będzie jak najdłużej...



To nie jest wyidealizowany obraz mężczyzny, bohatera książki etc. To kilka cech, które najbardziej cenię w moim Przyjacielu. Chociaż często zastanawiam się, jak on ze mną wytrzymuje, nie zamieniłabym go na żadnego innego. Uwielbiam każdą spędzoną z nim  chwilę i zawsze tęsknię za kolejnymi. Mój Przyjaciel i ja, hmm, czasami mamy się naturalnie dość, ale pomimo tego zawsze kocham Go tą przyjacielską miłością i jestem w stanie zrobić dla niego wszystko.



P.S. Mój Przyjaciel tego nie czyta ;D