poniedziałek, 8 grudnia 2014

Nie ma przypadków...

Kubek zielonej herbaty. Karmelowe świeczki tlące się na parapecie. Okno na świat- przeprowadzając się w to miejsce zakochałam się w widoku z okna mojego pokoju, z dziewiątego piętra. Zauroczona nim jest każda z osób, która pojawia się w moim mieszkaniu, całkowicie zresztą słusznie. Kraków taki piękny nawet pomimo przeszywającego chłodu, który w ciągu ostatnich kilku dni próbuje zrobić mi na złość. Lubię późną jesień i wczesną zimę, może właśnie wtedy natrętniej wyciągam swoich znajomych na spacery w dzień i w nocy. Kopanie pozostałych opadniętych liści naprawdę relaksuje, polecam.

Sporo rzeczy samoistnie przewartościowało się w moim życiu. To chyba dobrze, jakoś sobie stabilnie radzę z zaistniałym stanem. Zresztą nie wierzę że coś dzieje się przez przypadek. Już nie.
Dzięki tej nieprzypadkowości jestem w stanie za kilka godzin spontanicznie być w Berlinie (o tym później), zmienić ludzi którzy mnie otaczają, przeżywać cudowne chwile.
  
                Zbyt wiele rzeczy w naszym  życiu omija nas z powodu zdrowego rozsądku.


Nieprzypadkowo również wróciłam do pisania tutaj. Chyba nie do końca jestem przekonana co z tego może wyniknąć. Taki symboliczny powrót jest całkiem potrzebny. Takie odrodzenie po czasie swoistego niebytu. Dobrze jest. Będzie lepiej.