Sporo rzeczy samoistnie przewartościowało się w moim życiu. To chyba dobrze, jakoś sobie stabilnie radzę z zaistniałym stanem. Zresztą nie wierzę że coś dzieje się przez przypadek. Już nie.
Dzięki tej nieprzypadkowości jestem w stanie za kilka godzin spontanicznie być w Berlinie (o tym później), zmienić ludzi którzy mnie otaczają, przeżywać cudowne chwile.
Zbyt wiele rzeczy w naszym życiu omija nas z powodu zdrowego rozsądku.
Nieprzypadkowo również wróciłam do pisania tutaj. Chyba nie do końca jestem przekonana co z tego może wyniknąć. Taki symboliczny powrót jest całkiem potrzebny. Takie odrodzenie po czasie swoistego niebytu. Dobrze jest. Będzie lepiej.