czwartek, 5 lutego 2015

Brak miejsc jeszcze nigdy tak nie cieszył...

Jestem wdzięczna losowi za to, że wychowałam się na przedmieściach. Dzięki temu w moim życiu zawsze istniał kontakt ze zwierzętami. Koty i psy, zarówno te zaadoptowane, jak i będące przedłużeniem mojej zwierzęcej rodzinki budowały we mnie wiele wartości. Kocham zwierzęta i zawsze marzę o posiadaniu psa (dom z ogrodem w gratisie).

Będąc na studiach, pracując i często wyjeżdżając nie mogę sobie pozwolić na posiadanie zwierzaka. Rozważałam wszystkie plusy i minusy tej sytuacji i wiem, ze jest to najrozsądniejszy wybór. Nie miałabym serca zostawiać go samego w mieszaniu na 9 piętrze. Nie, bo nie.
Zazdroszczę jednak znajomym futrzastego przyjaciela, który wita ich w drzwiach, gdy wracają po ciężkim dniu.

Rozważałam różne możliwości. Włączam się w akcje typu pusta miska bądź zakup karmy dla danego schroniska. Tym razem przemyślałam więcej opcji, od adopcji tymczasowej, po przygarnięcie zbłąkanego stworzenia (nie spotkałam takiego). Pomyślałam również o wolontariacie, praca w schronisku wydała mi się idealnym rozwiązaniem...

 Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że krakowskie schroniska dla zwierząt nie przyjmują wolontariuszy z powodu braku miejsc i nadmiaru chętnych.

 Przez pierwsze kilka sekund pomyślałam o tym jak przykro jest mi z tego powodu, że mój kontakt ze zwierzętami wciąż będzie się ograniczał do powrotów do rodziców.
Z drugiej strony niesamowicie się ucieszyłam, że tyle osób wpadło na ten sam pomysł niesienia pomocy zwierzętom. To naprawdę wspaniałe, że dorośli i studenci, którzy w Krakowie są niemalże większością mieszkańców poświęcają swój czas również na tak wspaniałe gesty jak wolontariat w schronisku :)


3 komentarze:

  1. Ja nie przepadam zbytnio za zwierzętami, oprócz może mojego psiaka teraz, którego szczerze uwielbiam, jednak nie zdecydowałabym się, że np. wziąć ją z domu rodzinnego do mojego mieszkania - tam ma lepiej, ma podwórko, dużo miejsca do biegania, a moje mieszkanie byłoby dla niej prawie jak więzienie. I poza tym, kiedy całymi dniami mnie nie ma, to całkiem bez sensu i dziwię się studentom, którzy mają zwierzaki.

    OdpowiedzUsuń
  2. mam ten sam dylemat - marzy mi się psiak, ale pracuje i studiuje. Nie ma mnie w domu przez ok 10-12hdziennie i w co drugi weekend ;( ktoś mi doradził, żebym wzięła kota, bo wymagają mniej uwagi, ale to nie zmienia faktu, że nie mogłabym mu poświęcić za dużo uwagi.


    zapraszam do mnie!
    http://lufortune.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Yes, I follow you on gfc #36, follow back?

    http://www.itsmetijana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń