Ostatnia z imprez na tarasie za nami. Było zimno, deszczowo i klimatycznie. Po raz ostatni tego lata siedzieliśmy owinięci w koce popijając złocisty napój. Nad nami rozświetlały się czekające na kolejny sezon lampki świąteczne...
Full romantiko.
Było co wspominać, co żałować i po raz kolejny planować przyszłe wakacje. Ostatnie z naszych spotkań zanim każdy rozjedzie się na studia.
Tradycyjnie większość moich wakacyjnych planów się nie udała ( włącznie ze zrzuceniem wagi i zaimponowania sobie figurą godną Ewy Chodakowskiej). Niezliczona ilość przeczytanych książek, sporo dobrych imprez, więcej spotkań ze znajomymi, kilka wytęsknionych wyjazdów i wreszcie najmniej przygotowań do studenckiego życia.
Niestety jest coraz zimniej (och słońce, wracaj), dzień jest krótszy i bardziej leniwy. Poranny, popołudniowy i wieczorny deszcz nie zachęca do robienia czegokolwiek. Nadrabiam zaległości filmowe i serialowe i nawet nie walczę z lenistwem. Długie, romantyczne spacery do lodówki to moja jedyna aktywność ;)
Wmawiamy sobie że to przesilenie jesienne (?) ale rzeczywiście coś w tym jest....
Też tęsknię za wakacjami!
OdpowiedzUsuńhttp://valentinemarierose.blogspot.com/
Lato, wróć!
OdpowiedzUsuń"Długie, romantyczne spacery do lodówki to moja jedyna aktywność" o tak!!! I to jeszcze mam nadzieję, że od tego schudnę...
OdpowiedzUsuńNO NA PEWNO! ;)
to od tego się nie chudnie? ;) :p
UsuńObawiam się że ciepłych letnich dni już nie będzie, do tego zimne noce:( koniec narzekania ;d
OdpowiedzUsuńDla mnie temperatura poniżej 25*C to juz mróz :P Marzy mi się gorąca Hiszpania no ale niestety ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za odwiedziny ;) (mam nadzieję, że nie ostatnie :))